Autor Wiadomość
Mongward
PostWysłany: Sob 11:23, 15 Mar 2008    Temat postu:

Dodam tylko,że wypadałoby sie tam zarejestrować :p
Muffled
PostWysłany: Sob 10:20, 15 Mar 2008    Temat postu:

OGŁOSZENIE.

Jako że forum rpgsessions.livenet.pl powróciło w łaski, przenosimy sesję w tamto miejsce. Dokładny adres znajduje się tutaj :

http://rpgsessions.livenet.pl/viewtopic.php?p=4183#4183
Yelonek
PostWysłany: Pią 22:49, 14 Mar 2008    Temat postu:

Cofam się do tyłu.
-Przydaj nam się w końcu mądralo-mówie cicho z nadzieją mijając Tirbanga,po czym zaczynam z daleka oglądać strzały które wylądowały w piasku słuchając jednocześnie wywodów dyplomatycznych Tirbanga,oraz będąc przygotowanym w razie czego do ucieczki
gHOSt
PostWysłany: Czw 18:42, 13 Mar 2008    Temat postu:

Oglądając się na Hiacynta i widząc jak woda wylewa mu się ze spodni staram się powstrzymać rechot.
Dreod
PostWysłany: Czw 18:38, 13 Mar 2008    Temat postu:

Wychodzę z wody, nabierając łapczywie powietrze. Jeśli Taniec został w wodzie, wyciągam go, po czym podchodzę do pozostałych z mieszaniną złości i wstydu wymalowaną na twarzy.
gHOSt
PostWysłany: Czw 18:20, 13 Mar 2008    Temat postu:

Zatrzymuje się i opuszczam miecz, jednak go nie chowam. Cofam się tylko powoli o kilka kroków i patrze na Tirbanga nic nie mówiąc.
Mongward
PostWysłany: Czw 18:10, 13 Mar 2008    Temat postu:

Znudzony "posiedzeniem" w ukryciu podejmuję ryzyko i wychodzę zza konstrukcji, podchodząc do "towarzyszy"
-Niemożliwym jest do ukrycia, że ktoś miał dziś dzień pełen negatywnych emocji...-mówię odnosząc się do efektów "pracy" Hiacynta
Następne słowa kieruję do maga:
-Podobnież niemożliwym do ukrycia jest fakt, iż bandyci istotnie są dla państwa tym samym, co łyżka dziegciu dla beczki miodu. Mniemam, iż to wam zawdzięczamy uspokojenie naszego psychopaty?

Zaczynam myśleć o częściach potrzebnych do stworzenia kuszy, aby zatuszować pozostałe myśli przed magiem... o ile to coś pomoże przeciw komuś przywołującemu trąby powietrzne machnięciem ręki...
Muffled
PostWysłany: Czw 18:00, 13 Mar 2008    Temat postu:

[Hiacynt]
Szał nie przechodzi. Biegniesz bluźniąc i przeklinając na osobników, gdy nagle czujesz powiew wiatru. Ogromny powiew wiatru, który zwala Cię z nóg i sprawia że zaczynasz niekontrolowanie lecieć do tyłu. Przelatujesz nad wieżą, po czym słyszysz w okół siebie głośny plusk, i czujesz jak całe Twoje ciało zostaje namoczone wodą. Czujesz jak szał przechodzi..

[Amaru, Kerst, Varrofer, Tirbang]
Obserwujecie jak grupa wychodząca z lasu, a raczej ich mag, rzuca na Hiacynta coś w rodzaju trąby powietrznej i wyrzuca go w powietrze. Psychol zaczyna lecieć, przelatuje nad waszymi głowami po czym ląduje w wodzie.

Nieznajomi ruszają w waszą stronę. Jest ich siedmiu, w dodatku jeden z nich wygląda wam na maga.

[Amaru, Kerst]
Gdy grupa zbliża się do was, odczuwacie esencję magii powietrza, jakby ktoś rzucił jej zapachem przed wasze zmysły węchu.

[Amaru, Kerst, Varrofer, Tirbang]
Mag wydaje się być czymś zadowolony. Na jego twarzy pojawia się uśmiech, reszta grupy też raczej nie wygląda na smutną.

Cóż, pospolici bandyci to istna zaraza. Nasz rząd powinien się ich pozbyć raz na zawsze, o ile w ogóle im to nie pasuje. Siedzą w swoim zameczku, i pielęgnują swoje paznokcie, nie zważając na to co dzieje się za wschodnią granicą. - Mówi zdecydowanym głosem, i nie jesteście w stanie stwierdzić jakie ma intencje. Po tym co zrobił z Hiacyntem wydaje się być niesamowity równie jak potężny.
gHOSt
PostWysłany: Czw 0:29, 13 Mar 2008    Temat postu:

Skoro moge już normalnie funkcjonować, wstaję, wyciągam miecz i biegnę za Hiacyntem, jednak nie z żądzą krwi a z zamiarem powstrzymania samego Hiacynta. Jednak staram się nie stracić czójności. Ludzie z lasu mogą okazać się jednak przeciwnikiem a Hiacynt w transie może mnie zaatakować. Krzyczę do Tirbanga i Amaru -Nie traćcie czujności. Szególnie ty Amaru. A ty Tirbang miej się na baczności.
Yelonek
PostWysłany: Śro 21:32, 12 Mar 2008    Temat postu:

,,Oho,towarzystwo" myslę na widok nowoprzybyłych.
-Czekaj-krzyczę do Hiacynta biegnąc w jego strone-Nie rozwal im od razu czerepów tym... czymś-mówię starając się okreslic wygląd jego broni
Dreod
PostWysłany: Śro 21:19, 12 Mar 2008    Temat postu:

- Następni? A już myślałem, że to koniec zabawy... - mówię z uśmiechem, idąc w kierunku nowoprzybyłych i jakby od niechcenia wywijając młynek Tańcem. Tym razem nie atakuję od razu... to byłoby nudne. W ten sposób będzie ciekawiej, może nawet zdołają mnie zranić...

'Chociaż kto wie? Może nie są wrogami...' - przelatuje mi przez głowę myśl, którą natychmiast zagłusza żądza krwi. Przyspieszam.

- Lepiej się przygotujcie, ścierwa! - krzyczę mimowolnie. Z jednej strony chcę dowiedzieć się skąd - i po co - tu przyszli, a z drugiej... cóż, druga część osobowości chce tylko ujrzeć ich rozgniecione czaszki.
Mongward
PostWysłany: Śro 21:14, 12 Mar 2008    Temat postu:

Usatysfakcjonowany przebiegiem bitwy czekam aż sytuacja rozwiąże się do końca. Szkoda ryzykować utratę takiego umysły w głupiej potyczce z bandytami.
Muffled
PostWysłany: Śro 21:06, 12 Mar 2008    Temat postu:

[Amaru]
Postanawiasz wycelować w mężczyznę ze strzałą wbitą w ramię. Gdy już go masz na celu, wystrzeliwujesz strzałę. Pocisk jednak poleciał zbyt wysoko, uderzając w gałąź jednego z drzew położonych kilkanaście metrów dalej.

Psychol chyba jest coraz bardziej w swoim żywiole. Zaczyna okładać pięściami rannego w ramię strzelca, gdy podczas z lasu wychodzi kolejnych kilku mężczyzn. Coś mówią, jednak nie możesz dosłyszeć co dokładnie.

[Hiacynt]
Odskakujesz od zmasakrowanego przez Ciebie przeciwnika, i podbiegasz do rannego, który właśnie stara się wyjąć strzałę ze swojego ciała. Uderzasz go pięścią, gdy nagle czujesz jak wyzwalasz coś w rodzaju siły telekinetycznej w jego stronę, co przewraca go na ziemię.. Masz wrażenie że wgniata mu również klatkę piersiową. Mężczyzna krzyczy z bólu.

Strzelec leżący obok nie porusza się, chyba już nie żyje.

Gdy na chwilę się budzisz z transu zabijania, zauważasz kolejnych mężczyzn wychodzących z lasu. Nie wiesz jakie mają zamiary, jednak są podobnie ubrani. Wśród nich jest również mag odziany w białą szatę.. Chyba coś do Ciebie powiedzieli, jednak pojęcia nie masz co.

[Tirbang]
Masz wrażenie że bitwa potoczyła się po waszej myśli, jednak nie podoba Ci się sytuacja z Kerstem. Leży on na ziemi, głęboko oddychając jakby miał zadyszkę.. Psychol którego wcześniej widzieliście również nie wydaje się spoczywać na laurach - Zabija jednego strzelca za drugim. Elfka wydaje się również mieć zadyszkę po ciężkiej walce z kimś, kto tu przed chwilą był. Druid stoi przy plaży, i szyje z łuku do kogokolwiek. Jest co najmniej ciekawie.

[Kerst]
Starasz się użyć na sobie zaklęcia leczenia, przykładając rękę do klatki piersiowej po czym wypowiadając sentencję zaklęcia. Udało Ci się rzucić zaklęcie - Możesz oddychać i poruszać się normalnie, jak i nie czujesz również bólu głowy.

[Kerst, Varoffer]
Podczas gdy psychol zabija napastników, z lasu wychodzi kilku kolejnych mężczyzn oraz czarnoskóry osobnik ubrany w białą szatę.. Wygląda na maga. Coś mówi, jednak nie słyszycie co dokładnie z tej odległości.
gHOSt
PostWysłany: Wto 22:17, 11 Mar 2008    Temat postu:

Staram się użyć na sobie zaklęcia ,,Leczenie" aby złagodzić ból. W przypadku powodzenia staram się doczołgac pod konstrukcje. W przypadku niepowodzenia leżę dalej i zwijam się z bólu i czekam na pomoc.
Mongward
PostWysłany: Wto 21:16, 11 Mar 2008    Temat postu:

"Powinienem był uważniej matki słuchać, kiedy uczyła mnie o magii, psiajucha... Ale, zobaczmy, jak rozwinęła się sytuacja na polu bitwy."- myślę, po czym wychylam się zza konstrukcji rozglądając się za napastnikami i "sprzymierzeńcami".

Powered by phpBB © 2001 phpBB Group